Róża na chwilę zamilkła i rozmyślała. Mały Książę pojął, że to, co Róża opowie, będzie czymś nowym i Chris uwielbiał szybkie, luksusowe, sportowe wozy. - Od tej pory - zwrócił twarz ku przyjacielowi, żeby zaakcentować swoje słowa - masz z nikim nie rozmawiać. I tak powiedziałeś już za dużo. - Scott mnie prowokuje. - Wie o tym. Drażni cię, a potem wykorzystuje twoje lekceważenie, aby uzyskać od ciebie to, co chce. Musisz się nauczyć trzymać gębę na kłódkę. - Mówisz tak, jakbyś uważał, że jestem winny, Beck - odparł Chris, spoglądając mu prosto w oczy. - Nie zabiłem mojego brata. Nie byłem w domku rybackim. - Więc dlaczego, na wszystkie świętości, poprosiłeś go, żeby się tam z tobą spotkał? - Poprzedniego dnia bardzo się posprzeczaliśmy. Nie udało mi się przemówić mu do rozsądku. Kiedy tamtego ranka zobaczyłem, jak wychodzi do kościoła, pomyślałem, że, do cholery, nie udało mi się zrobić wyłomu w jego przekonaniach! Pomyślałem, że może z dala od ludzi i cy-wilizacji, w ciszy i spokoju, będziemy umieli dogadać się z lepszymi skutkami i bez nerwów. Dodatkowo uznałem, że w razie czego moje szczere chęci do porozmawiania z Dannym udobruchają Huffa. Ojciec szczerze się martwił wpływem, jaki wywierały na mojego brata te religijne nonsensy, i chciał to ukrócić. - Czy Danny zgodził się z tobą spotkać? - Nie. To właśnie mnie zastanowiło. Powiedział, że prędzej umrze... - Chris przerwał, zdając sobie nagle sprawę ze znaczenia tych słów. Przyłożył dłoń do czoła i westchnął: - Chryste. - Rozumiem, o co chodzi. Mów dalej. - Kiedy Rudy oznajmił nam, że Danny został znaleziony martwy w domku rybackim, oniemiałem. Nie dosyć, że mój brat umarł, co samo w sobie było wystarczającym szokiem, to w dodatku zginął w miejscu, w którym chciałem się z nim spotkać. - Nie poszedłeś tam? Chris stanowczo potrząsnął głową. - Powiedziałem Danny'emu, że będę tam na niego czekał. Miałem nadzieję, że zmieni zdanie i spotka się ze mną. Ale on odpowiedział: „Nie fatyguj się, Chris. Nie przyjdę". Tego popołudnia było cholernie gorąco, miałem kaca i nie chciało mi się nic robić. Przyjąłem więc jego słowa za pewnik i zdecydowałem, że olewam sprawę i nigdzie nie idę. Najwyraźniej jednak Danny wziął sobie do serca moje słowa i poszedł do domku, oczekując, że tam będę. - Nie sądzę, byś przekonał sąd o swojej niewinności tłumaczeniem, że Danny zastrzelił się, ponieważ nie zastał cię na miejscu. - Czy to miał być sarkazm? - Owszem. Niemniej, jest dobrą ilustracją tego, jak wiele nieścisłości tkwi w twojej opowiastce. - Zdaję sobie z tego sprawę. Myślisz, że dlaczego trzymałem to w tajemnicy? - Nawet przede mną? - Zwłaszcza przed tobą. - Dlaczego? - Ponieważ wiedziałem, jak cię wkurza, że nie powiedziałem ci od razu. Beck oparł głowę na oparciu fotela i zaczerpnął powietrza. Kłócenie się z Chrisem o fakty dokonane było pozbawione sensu. Musiał skoncentrować się na naprawieniu wyrządzonych szkód. - Powiedz mi, co twoim zdaniem przytrafiło się Danny'emu, gdy znalazł się w domku rybackim. - Już to zrobiłem, ale ty tego nie kupiłeś. - Chodzi o tę historię, że ktoś próbował cię wrobić? - Tak właśnie myślę. Rozmawiałeś z Rudym na temat Klapsa Watkinsa? - Westchnął ciężko. - To co? Powiesz mi, co napisała Lara? - A jednak wynikło z tego również dobro – odezwał się cicho Mark. Buzia małego była mokra od łez. Wyciągnął rączki do Tam-my, która na ten widok przeżyła potężny wstrząs - kolejny w ciągu zaledwie kilku minut. Henry do tej pory nikogo nie rozpoznawał! Serce podskoczyło jej w piersi z radości. Kiedyś było jej z tego powodu nawet bardzo smutno, gdyż któregoś dnia Mały Książę nie pocałował jej rano, a zasmucony tym, że od pojawienia się Motyla nie powiedziała do niego ani słowa. Zdjął z szyi swój długi, żółty szal - Czy masz mi za złe, że nie wybrałam się z tobą? - spytała niepewnym głosem. - Widziałem chorego, któremu jakiś lekarz przywrócił zdrowie. Chory był szczęśliwy, bo już stracił nadzieję na - Pierwszy raz. - Właściwie ostatni. - Harper podniósł się, wspierając się o podłokietniki fotela. - Dobrze się trzymaliśmy. Przez całe lata dbaliśmy o to, żeby wszystko układało się po twojej myśli. Teraz przyszedł kres. Umywam ręce. Nie mieszaj mnie więcej do swoich spraw. Nigdy cię nie wydam, ale nie pomogę ci z tym - wskazał na kopertę. - Cokolwiek zrobisz, pamiętaj, że od tej chwili działasz sam. Nie wyglądał na kogoś, kto ma wystarczająco dużo sił, aby wsiąść z powrotem do samochodu, nie mówiąc już o wykonaniu swoich powinności jako szeryfa czy spełnianiu dodatkowych poleceń Huffa. Przynajmniej jednak przyznał się do swojej słabości i miał na tyle rozsądku, by postawić sprawę jasno. Ludzie nękani dolegliwościami fizycznymi lub problemami natury moralnej byli dla Huffa bezużyteczni. - Dbaj o siebie, Rudy. - Trochę już na to za późno - odparł szeryf i wskazał brodą na dom. - Lepiej ostrzeż Chrisa, że Watkins wciąż jest na wolności i może być bardziej zdesperowany niż przedtem. Przekaż to samo Sayre. Niech się mają na baczności. - Jasne. Rudy włożył kapelusz i pokuśtykał w dół schodami. Odjeżdżając, nie obejrzał się za siebie ani nie pomachał. Huff chwycił kopertę pozostawioną przez szeryfa i wszedł do domu, wołając głośno Selmę. Gospodyni wynurzyła się z kuchni, wycierając dłonie o fartuch. - Chce pan jeszcze kawy? - Sam sobie wezmę. - Rozkleił kopertę. - Idź na górę i obudź Chrisa. Powiedz mu, że muszę z nim porozmawiać. - Panicza nie ma. Huff przerwał wykonywaną czynność, nagle zdając sobie sprawę, że nie zauważył samochodu Chrisa przed domem. - Gdzie pojechał tak wcześnie rano? - Nie spał w domu, panie Hoyle. Wczoraj zadzwonił późno w nocy, powiedział, żebym pana nie budziła, ale prosił, by przekazać, że zamierza spędzić noc w obozie wędkarskim. Zapomniałam panu o tym powiedzieć... Huff zostawił Selmę, przepraszającą go za to, że nie poinformowała go o wszystkim wcześniej, i szybko podszedł do najbliższego telefonu w bibliotece. Wykręcił numer komórkowy Chrisa. Po czterech sygnałach w słuchawce odezwało się nagranie poczty głosowej. - Dalej, odbierz telefon. Jego palce zrobiły się nagle niezgrabne. Mięśnie klatki piersiowej zacisnęły się wokół serca, które się rozszalało, zupełnie jakby rzeczywiście niedawno przechodził zawał serca. Jeszcze raz wystukał tę samą sekwencję cyfr, z takim samym skutkiem. Nie tracąc więcej czasu, rzucił słuchawkę na widełki i pognał do szafy z bronią. Nie wiadomo kiedy, w środku nocy, wiekowy klimatyzator wyłączył się i odmówił dalszej pracy. Chris leżał na twardym, wąskim łóżku, pośród skotłowanych prześcieradeł, wilgotnych i wypłowiałych, zalatujących stęchlizną. Tej nocy było niemal tak samo upalnie, jak dwa tygodnie temu, w niedzielę, kiedy w tym właśnie pokoju zastrzelono Danny'ego. Czy to dopiero dwa tygodnie? Zdawało mu się, że minęło już co najmniej dziesięć lat. Stara drewniana podłoga wchłonęła krew Danny'ego niczym gąbka. Chris wątpił, by odbarwienia kiedykolwiek zniknęły, niezależnie od tego, ile razy się ją umyje. - Nie. Zrozumiałem, dlaczego nie chciałaś wybrać się tam ze mną. Gdyby Badacz Łańcuchów zobaczył mnie z tobą, - Miło mi. Mark. Tammy, musimy porozmawiać. - Zaraz po przywitaniu z Badaczem Łańcuchów niepostrzeżenie zasadź to ziarenko. Następnego dnia rano... To - Proszę! dane osobowe
- Naprawdę? - ucieszyła się Tammy. obrządkiem, lecz tak naprawdę były one jej miłym oczekiwaniem na poranny pocałunek, którego potrzebowała Nie miał prawa przyjąć takiej ofiary. Nie zasługiwał na to. Był człowiekiem ze skazą, był pozbawiony zdolności kochania. Cała rodzina była naznaczona tym piętnem. Gniazdo żmij... Każda kobieta z zewnątrz, która wchodziła do ich grona, kończyła tragicznie i właśnie dlatego Mark nie zamierzał się kiedykolwiek żenić. Nie chciał nikogo na¬rażać, a już na pewno nie zaryzykowałby życia kogoś ta¬kiego jak Tammy. Cudowna kobieta o złotym sercu, wcie¬lenie niewinności... I on miałby uwiązać ją przy sobie i zni¬szczyć jej życie przez swój brak serca? Tak, jak jego ojciec zniszczył jego matkę? http://sukienki.info.pl/2024/06/26/anita-mazur-ikona-wspolczesnej-sztuki-i-inspiracja-dla-pokolen/
telefon, teraz wędrowała między półkami, ciągle z komórką przy uchu. Zatrzymała się w 72 – Prowadziłem pierwsze dochodzenie. Wakacje nad morzem to tylko apartamenty kołobrzeg polecane przez wielu klientów.
Skąd wiedziała takie rzeczy? Jechał stromą drogą wzdłuż klifów nad oceanem. Na zachód szklanym dzbanku. Dzieciak, na oko najwyżej czternastoletni, siedział za ladą i bawił się swoim, czul. jak jego członek budzi się do życia. Corrine już mocowała się z jego krawatem, przejęcie funkcji IOD
- Mimo to powinnam trzymać język za zębami. Wiem, gadam bez ładu i składu, ale... - Niespodziewanie w oczach pani Burchett zakręciły się łzy. - Ale widzi pani, - Naprawdę pani matka nie skontaktowała się z panią? Tammy ponownie się zawahała. Nagle przypomniało jej się, jak na samym początku pomyślała sobie, że Mark ma twarz dobrego człowieka. Właściwie co jej szkodziło go wysłuchać? I tak nie mógł jej namówić do oddania Henry'ego, więc niczym nie ryzykowała. Nie pomoże ani siła, ani żaden podstęp. - Kiedyś musiałem wyjechać na dłużej. Powiedziałem więc swemu pracownikowi, co ma robić i poleciłem mu, by - To przecież absurd. - Popatrzyła na swoje dłonie, któ¬rych Mark wciąż nie wypuszczał ze swoich rąk. Od ciężkiej fizycznej pracy stały się szorstkie i zniszczone, widniały na nich dawne i świeże zadrapania. Róża, choć bez entuzjazmu, zgodziła się: - Chris, czy zabrałeś coś z domku rybackiego? - spytał Beck. Chris wyglądał tak, jakby za chwilę miał powiedzieć przyjacielowi, żeby poszedł do diabła. Zamiast tego rzucił jedynie suche „nie" i dodał: - Jedyną rzeczą, jakiej dotykałem, była klamka. Musiałem jakoś wejść do środka. Beck nie był pewien, czy powinien wierzyć Chrisowi, ale nie zadał żadnego więcej pytania. Pomogłoby mu, gdyby Chris był z nim zupełnie szczery, ale nie musiał być. Prawnicy nie zawsze chcą wiedzieć, czy ich klient jest winny, czy też nie. - Mam nadzieję, że nic wielkiego się nie stało - powiedział z większą pewnością w głosie, niż czuł. - Po prostu lepiej by było, gdybyś skonsultował się ze mną, zanim tam poszedłeś. - Jesteś moim prawnikiem, a nie przedszkolanką. Z tymi słowy Chris wyszedł z pokoju. Powrócił kilka minut później, z wysoką szklanką w ręku. Usiadł na stołeczku i rozejrzał się wokół, jakby nigdy przedtem tu nie zaglądał. - Dlaczego tu siedzimy? - Cały dzień spędziłem w bibliotece i potrzebowałem zmiany otoczenia - odparł Huff. - Tutaj właśnie zastał mnie Beck, kiedy przyjechał, by omówić ze mną kilka spraw. - Na przykład jakich... poza przyszłym małżeństwem z Sayre? Co, moim zdaniem, jest śmieszne. - Moim też - odparł Beck. - Na tym zakończmy wszelkie dyskusje na ten temat. - Spojrzał twardo na Huffa i zwrócił się do Chrisa. - Przyjechałem, żeby zasygnalizować Huffowi kilka ważnych problemów. - Wyliczył tematy, niczym listę albo urzędowe streszczenie. - To dość poważne sprawy - orzekł Chris. - Nie mogłeś poczekać z rozmową, aż ja się pojawię? Wyłączanie mnie z dyskusji wchodzi ci ostatnio w krew. - Nie zrobiłem tego specjalnie, Chris. Huff po prostu zapytał mnie i... - ... Beck udzielił mi odpowiedzi - przerwał Huff. - O szczegółach możesz dowiedzieć się później. Teraz jest coś, co chciałbym z wami przedyskutować. To poważna sprawa i dotyczy Sayre. - Powiedziałem ci już, że ten temat jest zamknięty. - Nie o tym mowa, Beck. Chodzi o coś innego. Chris upił łyk whisky. - Nie mogę się doczekać. Co też wymyśliła tym razem moja droga siostrzyczka? 22 Był sobotni wieczór i Klaps Watkins nie wiedział, co ze sobą zrobić. Od dziesiątej rano pił w knajpie zaszytej tak głęboko na bagnach, że jeśli nie wiedziało się o jej istnieniu, nie sposób było ją odnaleźć. Anonimowość tego miejsca była zamierzona. Pojawiająca się tu klientela rzadko posługiwała się prawdziwymi nazwiskami i reagowała dość wrogo na wścibskie pytania. Klaps sporo czasu spędził na grze w bilard i stracił dużo pieniędzy na zakładach. Potem kobieta z kolczykiem w nosie, której brakowało przedniego zęba, odrzuciła ofertę, że postawi jej drinka. Spojrzała na jego uszy i roześmiała się w głos: - Nie jestem aż tak spragniona. Po takiej odmowie Klaps wyszedł z hurkotem z knajpy. Nie musiał tolerować takiego traktowania. Nigdy nie upijał się na wesoło. Alkohol zawsze robił z niego gbura. Im bardziej był pijany tym bardziej stawał się opryskliwy. Dzisiejszego wieczoru nieźle szumiało mu w głowie. Wkurzył się jeszcze bardziej, kiedy wrócił do mieszkania kumpla, u którego się zatrzymał. - Szukali cię, człowieku. - Facet (w tamtej chwili Klaps nie mógł sobie przypomnieć jego https://fashionistki/jak-wygladac-na-starsza-poznaj-triki-ktore-dodadza-ci-lat/